Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Chris Carter: Pracując jako policyjny psycholog zetknąłem się z potwornymi rzeczami [Rozmowa NaM]

Małgorzata Stuch
Chris Carter: Pracując jako policyjny psycholog zetknąłem się z potwornymi rzeczami [Rozmowa NaM]
Chris Carter: Pracując jako policyjny psycholog zetknąłem się z potwornymi rzeczami [Rozmowa NaM] mat. pras.
O tym, że fikcja musi mieć sens a rzeczywistość nie zawsze, o pisaniu thrillerów i tatuażach na brzuchu z brazylijskim pisarzem Chrisem Carterem rozmawiała Małgorzata Stuch.

Pisze Pan o okropnych rzeczach...
Kiedy pisałem pierwszą książkę, w ogóle nie zdawałem sobie z tego sprawy. W pewien sposób pisałem jak psycholog, który opisuje miejsce zbrodni i tworzy szczegółową dokumentację morderstwa. Pisałem, ale gdzieś tam z tyłu głowy miałem zakodowane, że jestem psychologiem, więc muszę pisać jak psycholog. Nie miałem tej świadomości, że opisuję okropne rzeczy. Gdy książka została wydana i ukazały się recenzje, zaskoczyło mnie w nich właśnie to, że recenzenci zwrócili uwagę, o jak okropnych rzeczach piszę…

Jest Pan z wykształcenia psychologiem. Jak to się stało że został pan pisarzem?
Nie tak od razu zostałem pisarzem. Najpierw pracowałem jako psycholog. Ale byłem młody, interesowałem się muzyką, więc wkrótce zacząłem grać w zespole. Porzuciłem psychologię bo miałem wrażenie, że będąc muzykiem poderwę o wiele więcej dziewczyn (śmiech). Jako psycholog pracowałem tylko 7 lat. Oprócz muzykowania robiłem też inne rzeczy. A psychologię porzuciłem, bo pracując jako policyjny psycholog zetknąłem się z wieloma potwornymi rzeczami. Tak naprawdę zastanawiałem się jak długo będę w stanie to wytrzymać.

Raczej nie wygląda Pan jak psycholog.
To prawda. Ale kiedyś tak nie wyglądałem. Bardzo się zmieniłem. Gdy byłem psychologiem musiałem wyglądać odpowiednio: miałem krótsze włosy, codziennie wskakiwałem w garniturek. Gdy zacząłem interesować się muzyką zapuściłem włosy, pojawiły się tatuaże. Kiedyś to było tak że gdy chciało się mieć tatuaż szło się do zakładu i wybierało wzór z książki. Ale tatuaże były inne, przeważały bardzo konwencjonalne i banalne wzory: kwiatki, motylki i w dodatku w kolorach czarno -białych. Takie tatuaże mi się nie podobały. Zainteresowałem się nimi dopiero później, gdy pojawiły się duże, realistyczne wzory. Takie jak te, które mam teraz.

Ma Pan jeszcze jakieś inne tatuaże, oprócz tych które widzę ?
Oczywiście. Na ramieniu mam kobietę rozdzierającą serce, a nisko na brzuchu wzór kwiatowy także z rozerwanym sercem. To pamiątka tego, że miałem dwa razy złamane serce. Część tych tatuaży powstało w USA, część w Londynie. Wie pani, że wśród najlepszych tatuażystów jest także Polak?

Tatuuje w Londynie?
Tak. Próbowałem się do niego dostać, bo robi fantastyczne rzeczy. Przyszedłem w czerwcu i powiedziałem, że chcę umówić się na tatuaż. Powiedział: nie ma problemu i kazał mi przyjść w grudniu następnego roku. I tak miałem szczęścia, bo podobno czeka się u niego na tatuaż przynajmniej dwa lata.

Wiemy dlaczego został Pan muzykiem, ale dalej nie wiemy jak został pisarzem…
Właściwie przez przypadek. Pewnego dnia przyśniła mi się pewna historia. Gdy obudziłem się rano, opowiedziałem ją swojej dziewczynie. Stwierdziła, że to świetny temat na opowieść. Tak więc usiadłem i ją spisałem. Nigdy wcześniej nie przyszło mi do głowy myśl żeby zostać pisarzem. Nie myślałem o tym, nie obiecywałem sobie, że kiedyś coś napiszę. A wtedy po prostu napisałem opowieść. Nie była to opowieść kryminalna. Ale zaraz po jej powstaniu, pomyślałem że tak naprawdę dobrze znam się właśnie na takich opowieściach. Napisałem więc drugą historię, tym razem kryminalną. Obie prace przeczytała moja dziewczyna i stwierdziła, że opowieść kryminalna jest o wiele bardziej ekscytująca. Napisałem więc dalszy ciąg tej historii - jakieś 2, 3 krótkie rozdziały i dałem do czytania znajomym. Wszystkim się podobało ale i to nie przekonało mnie do zostania pisarzem. Pomyślałem: to moi znajomi więc może tylko przez grzeczność udają zainteresowanie. No bo przecież to tylko 3 rozdziały a jak ja dam radę napisać książkę.? Ale jakoś pisałem dalej i zorientowałem się w pewnym momencie, że mam już 100 stron. Pomyślałem "łał" ! A potem napisałem 200 stron i wkrótce moja pierwsza książka była ukończona.

A jak Pan wydał swoją pierwszą książkę?
To też jest ciekawa historia. Nie miałem agenta ani wydawcy. Znajomi poradzili mi abym ułożył listę 50 najlepszych agentów i po kolei wysyłał do nich rozdziały mojej książki. I abym się nie zniechęcał, gdy będą mi odmawiać, bo to normalne. Listę agentów ułożyłem, ale nic nie zdążyłem wysłać. Przeczytałem w międzyczasie wywiad z pisarką Martine Cole, w których wspomniała o agencie Darleyu Andersonie , jednym z najlepszych agentów, reprezentującym m.in. Lee Childa. I tak się wszystko zaczęło. Pomyślałem, że to do tego agenta wyślę pierwszy rozdział mojej książki. I tak zrobiłem. Po 10 dniach dostałem telefon, by wysłać kolejne rozdziały a później informację, abym wysłał całą książkę i nie posyłał jej już do żadnego innego wydawnictwa ani agenta. I tak zorientowałem się,, że moja książka zostanie wydana. Proszę sobie wyobrazić, gdy wysyłałem pierwszy rozdział, nie liczyłem właściwie na nic. Dopiero potem, po telefonie z prośbą o wysłanie następnych rozdziałów moje nadzieje się obudziły. Wtedy z niecierpliwością czekałem na kolejny telefon. Najpierw dzwoniła do mnie asystentka agenta, a potem zadzwonił on sam. I ten agent reprezentuje mnie od tej pory.

Bohaterem wszystkich Pańskich książek to detektyw Hunter. Ma w sobie coś z Pana?
Zarówno Hunter jak i Garcia – kolega Huntera mają w sobie coś ze mnie, ale bardziej w sensie cech fizycznych. Garcia ma długie włosy i jest Brazylijczykiem jak ja. Hunter jest byłym psychologiem, lubi szkocką i tu też jest pewne podobieństwo ze mną (śmiech). Popełniłem jednak błąd w mojej pierwszej książce, bo zbyt dokładnie opisałem wygląd Huntera. Ludzie tego nie lubią .Gdy opisujemy bohatera np. że jest wysokim blondynem, zawsze jest ta obawa że czytelnik nie lubi blondynów albo np. osób o niebieskich oczach i to go zniechęci i do bohatera i do książki. Moim zdaniem więc należy podawać ogólne opisy bohaterów. A resztę czytelnicy sobie wyobrażą, lub stworzą bohatera na swoje podobieństwo. W kolejnych książkach już nie opisywałem jak wygląda Hunter.

Pana powieści są bardzo filmowe. Czy ktoś już rozmawiał z Panem o ich przeniesieniu na ekran?
Na razie nie, ale nie tracę nadziei.

A spotkał się Pan z poglądem że seryjni zabójcy z pana powieści przypominają słynnego Hannibala Lectera?
Nie jest tak. Hannibal Lecter był wzorowany na prawdziwej postaci. W moich książkach tylko bohater "Rzeźbiarza" ma pewne odzwierciedlenie w rzeczywistości.

To jest tak, że fikcja musi mieć sens a rzeczywistość nie zawsze.

Podam przykład. Gdy pracowałem jako policyjny psycholog rozmawiałem z człowiekiem, który zabił całą rodzinę. Sprawa zaczęła się od tego, że w knajpie pokłócił się z innym mężczyzną. Gdy ten wyszedł z lokalu morderca poszedł za nim do domu. Zabił mężczyznę jego żonę, dzieci - całą rodzinę. Zapytałem, dlaczego tak postąpił, bo rozumiem, że mógł zabić mężczyznę z którym sie pokłócił, ale dlaczego zabił pozostałe osoby. Odpowiedział: bo byli w domu. Gdybym opisał taką historię mój wydawca uznał by, że to jest bez sensu, bo nie ma logicznego wyjaśnienia tej zbrodni. Kazałby mi coś zmienić albo o tym w ogóle nie pisać. Bo ta historia nie ma sensu a w książce, dla czytelników sens być musi. Dlatego też opisuję wymyślone historie.

Nazywa się Pan dokładnie tak samo jak twórca serialu "Z archiwum X". Zdarza się, że jest Pan z nim mylony?
Cały czas. Cały czas nas mylą. Od kiedy weszła na ekrany kolejna seria "Z Archiwum X " mam na Facebooku całe mnóstwo fanów. Dostaję maile co powinienem zrobić w następnym odcinku, co skrócić, co zmienić. Otrzymuje także bardzo chamskie komentarze a nawet gotowe , wielostronicowe wersje gotowych scenariuszów. Czasem odpisuję : hej, napisaliście do nie tego Chrisa Cartera. Jest jeszcze jeden słynny w USA Chris Carter - zawodnik grający w baseball. Po meczach także otrzymuję maile z gratulacjami. Dziwi mnie tylko to, że ten Chris Carter to olbrzymi czarnoskóry mężczyzna. Jak więc fani mogą nas mylić ? Chyba nie oglądają zbyt uważnie naszych zdjęć...

Powie Pan coś o swojej pisarskiej kuchni? Pana książki mają krótkie rozdziały, nie ma w nich długich nudnych opisów a czytelnikom to się podoba.
To wszystko, taki sposób pisania wymusiła rzeczywistość. Kiedy chodziłem do szkoły nauczyciele wymagali ode mnie, abym pisał długimi, podrzędnie złożonymi zdaniami. Jednak rzeczywistość i czytelnicy mają inne wymagania. Zgodnie z wymogami nauczycieli powinienem np. pisać: kiedy wszedł do pokoju za zasłoną zobaczył pewnego człowieka itd , itp. Ale piszę tak: wszedł do pokoju. Za zasłoną zobaczył człowieka. Dlaczego tak właśnie? Bo, jak wykazują analizy czytelnictwa - czytelnik najlepiej jest w stanie skupić się na krótkich zdaniach, liczących najwyżej 5, 6 słów. Także współczesne systemy komunikowanie np. Facebook czy SMS-y to krótkie zdania i skróty.

Czytelnik naszych czasów , a zwłaszcza młody czytelnik lubi czytać krótkie zdania.

I tak samo lubi krótkie rozdziały. Wiem to po sobie. Często jeżdżę metrem. Wsiadam, wyjmuję książkę i sprawdzam ile jest stron do końca rozdziału. Jeżeli 2, 3 strony to zaczynam czytać bo wiem że zdążę zanim dojadę do celu. Jeżeli jest 5 stron, nie zaczynam czytania, bo nie zdążę...Krótsze rozdziały są praktyczniejsze.

Nad czym Pan pracuje aktualnie?
Właśnie skończyłem pierwszą wersję mojej ósmej książki. To taki ogólny zarys , który redaktor przegląda i mówi : to zostaw, to wyrzuć, to zmień.. Potem będzie kolejna wersja, w której zostaną już poprawione tylko słowa i poszczególne zdania . Po zakończeniu ostatecznej wersji zrobię sobie 2, 3 tygodnie przerwy i przystępuję do pisania dziewiątej książki.

Czy i w tej książce spotkamy się z Hunterem?
Tak. Ostatecznie Lee Child ( znany twórca powieści sensacyjnych) napisał coś około 20 powieści z Jackiem Reacherem , więc dlaczego ja mam rezygnować z Huntera? Po co zmieniać coś co jest dobre i się podoba?

Nigdy nie rozumiałem pisarzy, którzy tworzyli bohatera, wychowywali sobie jego fanów ( co jest czasem bardzo trudne) a potem zaczynali pisać o czymś innym. To strata potencjału i czasu.

Zresztą mój agent też jest zdania że Hunter powinien zostać i to samo mówi do Lee Childa odnośnie Jacka Reachera.

A co Pan zrobi podczas wakacji od pisania?
Imprezuję. To znaczy zazwyczaj. Tym razem jednak będzie to wyglądało trochę inaczej. Po wyjeździe z Polski wybieram się ze swoją książką m.in. do Niemiec i USA. . Pojadę także na kilka festiwali muzycznych, których jest w tym okresie wyjątkowo dużo.


Chris Carter – urodził się w Brazylii. Po maturze wyjechał do USA, gdzie studiował psychologię i zaburzenia kryminalne na Uniwersytecie Michigan. Jako psycholog kryminalny badał i przesłuchiwał przestępców, w tym seryjnych morderców. Po siedmiu latach pracy wyjechał do Los Angeles, gdzie przez dziesięć lat był gitarzystą w różnych znanych rockowych zespołach. W 2009 roku zadebiutował thrillerem „Krucyfiks”. Obecnie mieszka w Londynie. Wydawnictwo Sonia Draga wydało jego cztery książki : „Krucyfiks”, „Egzekutor”, „Nocny prześladowca” i „Rzeźbiarz śmierci”.

od 12 lat
Wideo

Stellan Skarsgård o filmie Diuna: Część 2

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto