Wyjątkowy ogród w centrum Tarnowa
Co skrywa ogród Ryszarda Fiedorako, w pełnej krasie można zobaczyć dopiero po przekroczeniu bramy na posesję.
Gości witają mieniące się kolorami piękne azalie, biała fontanna oraz ozdobne drzewka. Prawdziwy raj zaczyna się dopiero za domem.
W dolnej części ogrodu uwagę zwraca oczko wodne, w którym pływają japońskie karpie koi. Wzrok przykuwają także obłożone czerwony piaskowcem kaskady. Słychać kojący, delikatny szum wody, która zlewa się po stopniach między roślinami. Jest zielono i kolorowo. Kwitną tulipany i krokusy. Są także byliny, berberysy, tawuły, miniaturowe iglaki, kordylina australijska, klematysy, cisy i wiele innych.
Idąc schodkami w górę, wkraczamy do kolejnej części ogrodu. Uroku wypielęgnowanemu i równiutko skoszonemu trawnikowi dodają rosnące po bokach azalie, róże i klon japoński.
- Nie robię tego ogrodu na pokaz, tylko dla siebie, bo praca w nim przynosi mi wielką satysfakcję. Ludzie czasem przystają przy ogrodzeniu, zerkają i pytają czy mogą wejść. Chętnie ich zapraszam do środka. Wszyscy są zdziwieni, że z tyłu domu można urządzić taki ogród – opowiada Ryszard Fiedorako.
Tarnowianin o tym, że zostanie „ogrodnikiem”, zdecydował 40 lat temu, gdy rozpoczął budowę domu. Jak to zwykle bywa, budynek zajmuje tylko część działki, a pozostały, sporych rozmiarów kawałek ziemi trzeba jakoś zagospodarować.
W tamtych czasach panowała moda na ogródki warzywne, więc początkowo obok domu państwa Fiedoraków rosła marchewka, pietruszka, pomidory i ogórki. Jednak nie trwało to długo.
- Spacerując ulicami Tarnowa, zacząłem podglądać ogrody sąsiadów i zobaczyłem, że coraz więcej w nich kwiatów i krzewów. Zdecydowałem, że i ja swój zmienię - z warzywnego na dekoracyjny – opowiada pan Ryszard.
Przygodę z ogrodnictwem rozpoczął od czytania książek poświęconych tej tematyce. Miał nie tylko nosa, ale i rękę do pielęgnowania roślin i jego ogród w niedługim czasie wypełniły kwiaty oraz krzewy.
23 lata temu postanowił skorzystać z pomocy projektanta. - Chciałem uporządkować ten wielki miszmasz. Część starych roślin została, pojawiły się także nowe. Przygotowywałem wszystko sam. Kopałem każdy dołek, kupowałem i sadziłem każdą roślinę – opowiada pan Ryszard.
Ogródek w Tarnowie na cztery pory roku
Najwięcej pracy w ogrodzie jest na wiosnę i w lecie. Przy upalnej pogodzie podlewanie setki roślin w donicach zajmuje ponad godzinę. Oprócz tego, że trzeba wyrywać chwasty, podcinać i obserwować rośliny, to jeszcze raz w tygodniu obowiązkowo należy skosić trawnik. Jesienią i zimą też jest co robić. Pan Ryszard grabi liście, usuwa pleśń pośniegową z trawnika.
- Uwielbiam pracę w ogrodzie, to jest dla mnie najlepszy relaks. Przyznam szczerze, że jeżdżenie na wczasy trochę mnie męczy, bo brakuje mi ruchu - śmieje się.
Nie ma wycieczki, z której Ryszard Fiedorako nie przywiózł jakieś rośliny do swojego ogrodu. Żelaznym punktem każdego wyjazdu jest bowiem wizyta w sklepie ogrodniczym.
Prezenty na urodziny czy imieniny? Sam od znajomych nie odstaje kwiatów, za to chętnie obdarowuje nimi bliskich. - Wiedzą, że jestem wybredny i trudno trafić w moje gusta – uśmiecha się.
Pan Ryszard nie potrafi usiedzieć w miejscu i już planuje kolejne zmiany w swoim ogrodzie. W miejscu tui chce posadzić m.in. wysokie trawy czy hortensje bukietowe.
- Na tym nie poprzestanę. Ogród nigdy nie jest zakończony. Zawsze jest coś do roboty – podkreśla tarnowianin.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?