Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Bochnia. Aby pomóc Filipkowi, Szczepan Brzeski przebiegnie po górach 500 km w 7 dni, pokonując 20 km przewyższeń

Paweł Michalczyk
Paweł Michalczyk
Fillip Tabor na rowerze w okolicach Bochni (czerwiec 2020) oraz Szczepan Brzeski na Mount Everest (17 maja 2018)
Fillip Tabor na rowerze w okolicach Bochni (czerwiec 2020) oraz Szczepan Brzeski na Mount Everest (17 maja 2018) archiwum prywatne
Szczepan Brzeski pochodzący z Bochni, zdobywca Korony Ziemi, zamierza w ciągu siedmiu dni pokonać liczący ok. 500 km Główny Szlak Beskidzki. Chce w ten sposób wspomóc 8-letniego Filipka Tabora, który walczy z niepełnosprawnością i uczy się chodzić. Chłopiec potrzebuje do tego kosztownych ortez.

FLESZ - Kąpiele w Bałtyku tragiczne w skutkach

Filip Tabor urodził się 29 czerwca 2012 roku. Niestety, w wyniku urazu okołoporodowego, zamartwicy i sepsy cierpi na mózgowe porażenie dziecięce i padaczkę. Jego codzienność to trwająca od lat codzienna praca: rehabilitacja, terapie, turnusy rehabilitacyjne, nauka jedzenia i połykania. Wszystko to sprawia, że Filipek dzielnie walczy z niepełnosprawnością, mimo, że po urodzeniu lekarze nie dawali mu żadnych szans na przeżycie.

Mrówcza walka o sprawność Filipa

- Dziś Filo samodzielnie siedzi, stoi, porusza się za pomocą trójnogów na niewielkie odległości, mówi całymi zdaniami (może niewyraźnie, ale mówi), ma dobry kontakt z otoczeniem, przyjmuje pokarmy bez potrzeby używania sondy. Nie potrafi chodzić, gdyż ma spore problemy z równowagą. I nad tym głównie teraz pracujemy - mówi Agata Tabor, mama chłopca.

Filip coraz bardziej zdaje sobie sprawę ze swoich ograniczeń ruchowych, co powoduje u niego frustrację i problemy emocjonalne. Mimo to, dzięki wsparciu rodziców oraz terapeutów, nie poddaje się. - Pracuje i ćwiczy z wielkim zapałem. Powtarza, że chce chodzić i biegać jak jego zdrowi koledzy.

Najlepsze rezultaty przynoszą intensywne turnusy rehabilitacyjne i codzienna systematyczna praca. Do tej pory Filip miał blisko 50 turnusów: w Bystrej-Michałkowie, Warszawie, Krakowie, Olsztynie, Lądku Zdroju, w Truskawcu na Ukrainie, a nawet w Turcji. Niestety, turnusy są kosztowne, zwykle kosztują powyżej 5 tys. zł. - Nie wiemy, ile jeszcze potrzebujemy turnusów, żeby Filo zaczął sam chodzić. Przed nami jeszcze godziny, tygodnie, miesiące, lata rehabilitacji… a może nawet i całe jego życie - mówi pani Agata.

Efekty jednak widać, niedawno chłopiec pokonał z rodzicami 16 kilometrów na specjalnym rowerku.

Aby nauka chodzenia postępowała łatwiej, Filip potrzebuje ortez. Są one niezbędne do ustabilizowania stóp chłopca we właściwym ułożeniu podczas pionizacji i chodu. Ortezy wykonane są z bardzo lekkich i wytrzymałych materiałów termoplastycznych. Oprócz stabilizacji mają wzmacniać obniżone napięcie mięśniowe, zapewniać kontrolę nerwowo-mięśniową w obrębie stopy i zapobiegać koślawości i bólom stóp.

Pomoc od zdobywcy Korony Ziemi

Po raz kolejny z pomocą Filipkowi przychodzi Szczepan Brzeski, który w 2018 roku zdobył Everest, tym samym wieńcząc trwające kilka lat zdobywanie Korony Ziemi, czyli najwyższych szczytów na wszystkich kontynentach naszej planety.

Wyruszając na Everest prowadził zbiórkę charytatywną dla 29 podopiecznych bocheńskiej Fundacji Auxilium. Tym razem Szczepan postanowił wesprzeć Filipka, podejmując wyzwanie pokonania w ekspresowym tempie najdłuższego szlaku turystycznego w Polsce, liczącego ok. 500 km i 20 km przewyższeń.

Szczepanowi Brzeskiemu będzie towarzyszył Maciej Jermak z Tarnowa, amator górskich wypraw, biegacz amator, który - jak mówi - „przeszedł drogę od grubasa do ultrasa”. W ostatnich tygodniach obaj panowie pracują nad formą. Maciej przebiegł 47 km w 4 treningach, a Szczepan przebiegł 42 km po Tatrach, pokonując 3300 m przewyższeń.

Ekspedycja zaplanowana na przełom września i października. Każdego dnia panowie planują pokonać od 55 do 98 km, przemierzając kolejno Bieszczady, Beskid Niski, Beskid Sądecki, Gorce, Beskid Żywiecki i Makowski, wreszcie Beskid Śląski. Start zaplanowano w Wołosatem w poniedziałek 28 września o 3 nad ranem, a metę w Ustroniu w niedzielę 4 października.

Na poszczególnych odcinkach do biegu będą przystępować również inne osoby. Obecnie jest już kilkunastu chętnych.

Mama Filipka Tabora nie kryje wdzięczności inicjatorom biegu. - Szczepan już nie raz pomagał naszemu Filipkowi. Jego obecna inicjatywa bardzo nas zaskoczyła, gdyż jest to wyzwanie ekstremalne i ponad miarę możliwości zwykłego człowieka. Głęboko wierzymy, że Filip też kiedyś będzie biegał. Niestety przed nami jeszcze daleka droga, aby Filip był samodzielny i dał sobie radę, kiedy nas zabraknie - mówi pani Agata.

Przyznaje, że z upływem lat coraz trudniej o pozyskanie środków na dalsze leczenie i rehabilitację chłopca. Rocznie Taborowie starają się uczestniczyć w 4-5 turnusach rehabilitacyjnych. Do tego dochodzi codzienna rehabilitacja, terapie i zakup potrzebnego zapotrzebowania ortopedycznego.

- Mount Everest był dla Szczepana walką ze samym sobą. Ten bieg też taki będzie. Takich inicjatyw się nie zapomina. My na pewno nigdy tego nie zapomnimy, bo jest to wydarzenie dedykowane naszemu ukochanemu dziecku. Z całego serca dziękujemy.

Masz informacje? Nasza Redakcja czeka na #SYGNAŁ

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Bochnia. Aby pomóc Filipkowi, Szczepan Brzeski przebiegnie po górach 500 km w 7 dni, pokonując 20 km przewyższeń - Gazeta Krakowska

Wróć na brzesko.naszemiasto.pl Nasze Miasto