FLESZ - Wyjazd na ferie jednak możliwy?
Jak w bocheńskim szpitalu wygląda sytuacja z miejscami dla chorych na schorzenia inne niż COVID-19?
Oba oddziały internistyczne i połowę chirurgii przekształciliśmy w oddziały covidowe, a awaryjną internę uruchomiliśmy w miejscu zakładu opiekuńczo-leczniczego. Na razie mamy 15 łóżek, a gdy pielęgniarki wrócą ze zwolnień lekarskich jest szansa na 20 łóżek. Tymczasem zapotrzebowanie nie jest mniejsze niż przed pandemią, gdy mieliśmy 50 łóżek.
Gdzie trafili pacjenci z ZOL-u?
Przenieśliśmy ich na pediatrę, którą obecnie mamy podzieloną na pół.
Jaka jest w tej sytuacji możliwość leczenia w bocheńskim szpitalu pacjentów chorych na inne schorzenia niż COVID-19?
Kiedyś przyjmowaliśmy do szpitala zapalenia płuc powyżej 70 roku życia, teraz jeśli mają dobrą saturację i ocenimy że dadzą sobie radę, wypisujemy. Problem dotyczy nie tylko pacjentów, których przyjmujemy do szpitala, ale i ze skierowaniem kogokolwiek poza szpital. Nefrologia ze szpitala św. Łukasza w Tarnowie, która przyjmowała naszych chorych do dializ, jest teraz oddziałem covidowym i nie przyjmuje nikogo. Obecnie dwie takie osoby leżą na SOR-ze. W ogóle nie ma miejsc na oddziałach intensywnej terapii niecovidowej. Teraz łatwiej jest położyć chorego z COVID-19 pod respiratorem. Problemem jest leczenie udarów, bo zmieniło się kryterium przyjmowania pacjentów. Teraz chcą przyjmować chorych dopiero po wyniku PCR czyli po 16-18 godzinach, czyli już poza tym okienkiem, w którym można cokolwiek zrobić.
To wszystko pewnie odbija się na śmiertelności pacjentów?
W szpitalu mamy zdecydowanie więcej zgonów covidowych, ale i z powodu innych chorób. Przez ostatnich 5 lat nie pamiętam, żeby mi zmarł chory z powikłaniami cukrzycy, ze śpiączką cukrzycową. A w ostatnim tygodniu zdarzyło się to, mimo leczenia, bo trafił do nas późno z tak dużymi zaburzeniami, że nie udało się go uratować. Niestety, osoby z chorobami innymi niż COVID-19 czekają w domach zbyt długo.
Z czego to może wynikać?
Ludzie się boją, mówią, że dzwonią na pogotowie i słyszą, że nie ma ich gdzie zabrać i żeby sobie sami radzili. Ale powszechna jest obawa przed szpitalem jako miejscem, gdzie jest COVID.
Nadzieja w szczepionce?
Gdyby tylko społeczeństwo chciało się zaszczepić. Mówi się, że szczepionki musiałoby przyjąć co najmniej 60 procent osób, żeby to miało sens. A patrząc nawet na mój personel, który nie chce się zaszczepić nawet na grypę, jestem dosyć sceptycznie nastawiony.
Masz informacje? Nasza Redakcja czeka na #SYGNAŁ
Bądź na bieżąco i obserwuj
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?