Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Borowa. Stanisław stracił w pożarze mamę, brata i siostrę oraz wszystko, co miał. Sąsiedzi nie zostawili go jednak samego

Paweł Chwał
Paweł Chwał
Pożar wybuchł w nocy, kiedy domownicy spali. Pan Stanisławowi, jako jedynemu udało się wydostać z budynku. Ten spłonął doszczętnie
Pożar wybuchł w nocy, kiedy domownicy spali. Pan Stanisławowi, jako jedynemu udało się wydostać z budynku. Ten spłonął doszczętnie Janusz Klocek
W pożarze drewnianego domu w Borowej koło Zakliczyna zginęły trzy, najbliższe osoby Stanisława Turka – 88-letnia matka oraz jego rodzeństwo. On sam uszedł z życiem, wydostając się z płonącego budynku przez wybitą szybę w oknie. Po tragedii z pomocą pospieszyli mu sąsiedzi i wiele innych osób, wstrząśniętych losem 70-latka.

Pożar zaskoczył domowników podczas snu. Wezwanie na straż wpłynęło kilka minut po godzinie trzeciej nad ranem. Na miejsce skierowane zostały jednostki z okolicznych miejscowości oraz strażacy zawodowi z Tarnowa.

- Obudziły mnie syreny samochodów strażackich, które zjeżdżały się z różnych stron. Wybiegłem na pole. Było zamglone od deszczu, ale mimo to łunę z pożaru widać było z daleka. Płomienie były ponad domem – mówi mieszkaniec Borowej, który mieszka jakieś pół kilometra od miejsca pożaru.

Z trójki rodzeństwa został sam

W akcji gaśniczej uczestniczyło dziesięć zastępów straży i ok. 40 strażaków. Działania trwały do rana. W zgliszczach znaleziono częściowo zwęglone zwłoki trojga osób – 88-letniej kobiety oraz jej 68-letniego syna i dwa lata młodszej, niepełnosprawnej córki.
Z rodzeństwa ocalał tylko 70-letni Stanisław, który w porę obudził się i wydostał z płonącego budynku przez okno.
- Wybiłem okno, próbowałem ruszyć drzwiami, żeby się dostać do środka. Ale nie dało rady. Cały dom był już w płomieniach – opowiada łamiącym się głosem mężczyzna.

Kiedy na miejsce przyjechali już strażacy i rozpoczęli swoje działania, on nadal – jak relacjonują sąsiedzi – robił co mógł, aby pomóc uwięzionym w płonącym budynku swoim bliskim.

Sąsiedzka pomoc dla pogorzelca z Browej

W pożarze pan Stanisław stracił nie tylko rodzinę, ale wszystko co miał.

- Został jedynie w bieliźnie, czyli w tym, w co był ubrany jak zerwał się ze snu. Resztę strawił ogień. Nic nie ocalało – mówi Janusz Klocek, sołtys Borowej. To niewielka, licząca niespełna trzystu mieszkańców wioska między Zakliczynem a Paleśnicą.

W obliczu tragedii, która spotkała ich sąsiada, mieszkańcy zjednoczyli siły, aby pomóc osieroconemu przez pożar mężczyźnie. Po uzyskaniu zgody prokuratury w Brzesku, która nadzoruje śledztwo w sprawie pożaru, w miniony weekend sąsiedzi uporządkowali pogorzelisko i przywrócili porządek na podwórku.

- Zabraliśmy pana Staszka do sklepu, żeby przymierzył sobie ładniejsze ubranie, jakąś koszulę, która będzie pasować na niego, a nie żeby była z odzysku. Pojechaliśmy do fotografa, a potem do urzędu, żeby wyrobić mu potrzebne dokumenty, zwłaszcza dowód osobisty, które również stracił w pożarze – wylicza sołtys.

Gmina zaoferowała pogorzelcowi tymczasowe schronienie w mieszkaniu, które znajduje się w byłej szkole w sąsiednich Dzierżaninach. Problem był jednak z zapewnieniem mu opieki, która – w obliczu ciężkich przeżyć – jest mu potrzebna zwłaszcza w pierwszych dniach i tygodniach po stracie bliskich. W tej sytuacji z pomocą pospieszyli właściciele gospodarstwa agroturystycznego z Rudy Kameralnej, proponując 70-latkowi nieodpłatną gościnę u siebie, na co przystał pan Stanisław. Będzie przebywał w nim do czasu ukończenia prac przy murowanym domu, który rodzina Turków od kilku lat budowała obok drewnianego, który właśnie spłonął.

- Prace przy budynku są już mocno zaawansowane. Nie potrzeba wiele, aby można było w nim zamieszkać. Na pewno nie zostawimy go samego z tym zadaniem. Może liczyć na pomoc z naszej strony także w sfinalizowaniu procedur administracyjnych, niezbędnych do tego, aby budynek mógł zostać oddany do użytku – deklaruje Dawid Chrobak, burmistrz Zakliczyna.

Każdy może pomóc

Jednocześnie ruszyła zbiórka pieniędzy dla pana Stanisława. - On nie ma nic. Ogień zabrał mu wszystko. Teraz, coraz mocniej to do niego dociera. Nie możemy zostawić go w nieszczęściu, którego go spotkało – mówi sołtys.

W internecie pojawił się spontanicznie apel o wpłaty nawet symbolicznych kwot na indywidualny rachunek bankowy poszkodowanego mężczyzny (PL 67 1020 4955 0000 7102 0071 6639, Turek Stanisław, Borowa 30). W najbliższą niedzielę – 11 października odbędzie się także zbiórka datków dla niego przy kościele parafialnym w Paleśnicy.

Aktualnie trwają czynności mające na celu ustalenie przyczyny pożaru. Na pewno ułatwi to opina biegłego, natomiast badania sekcyjne pozwolą odpowiedzieć na pytanie o przyczynę śmierci. Pogrzeb zmarłych w pożarze odbędzie się dopiero wówczas, jak wydane zostaną przez prokuraturę ich zwłoki. Cała trójka pochowana ma zostać we wspólnym, nowym grobie. Wybrano już miejsce, które zaakceptował pan Stanisław.

FLESZ - Rząd ogłasza nowe obostrzenia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na brzesko.naszemiasto.pl Nasze Miasto