Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Brzesko: pomoc pogorzelcom dla gminy niemożliwa. To były tylko obiecanki urzędników

Łukasz Jaje
Jadwiga Czernecka i jej wnuczka Wiktoria pokazują ogrom zniszczeń po pożarze
Jadwiga Czernecka i jej wnuczka Wiktoria pokazują ogrom zniszczeń po pożarze Łukasz Jaje
Opublikowana na naszych łamach historia pogorzelców z Okocimia poruszyła ludzi dobrej woli. Pomoc deklarowało wielu, niestety, nie wszyscy się wywiązali ze zobowiązań. Poszkodowani żalą się, że wbrew zapowiedziom, gmina nie pokryje rachunku sąsiada, który użyczył prądu na osuszanie budynku.

- Przecież nie wymyśliłam sobie tych słów. To zapewnienie padło w obecności wielu ludzi. Jestem uczciwa - przekonuje Beata Czernecka. Mieszkanka Okocimia feralnego dnia, gdy wybuchł pożar, była w domu z czworgiem dzieci. Dzięki błyskawicznej reakcji sąsiadów rodzina zdążyła uciec. Straty są jednak ogromne, sięgają ponad 100 tys. zł. Spalony pion elektryczny, ściany do wyburzenia, bo w środku jest wata szklana, która nasiąkła wodą jak gąbka. Do wymiany są belki stropowe i więźba dachowa.

Na szczęście ludzie nie zapomnieli o solidarności z pogorzelcami i ruszyli z pomocą. Wsparcia udzielili m.in. tarnowskie Stowarzyszenie "Dajmy Dzieciom Miłość", parafia w Okocimiu i jej członkowie ofiarnie wrzucający datki na rzecz poszkodowanych.

Z odsieczą przyszli też Piotr Czyżycki i Janusz Niemiec, właściciele brzeskiego centrum rozrywkowego Planeta. Lokalni biznesmeni sponsorowali remont dachu. - Dziś wiodę spokojne życie, ale co będzie w przyszłości, tego nikt nie wie. Być może to ja będę potrzebował pomocy ze strony innych ludzi - mówi Janusz Niemiec.

Gmina też pomogła. Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej zapewnił rodzinie obiady i bilety autobusowe dla dzieci. Samorząd użyczył plandeki do przykrycia dachu po pożarze i osuszacz, za którego pracę dziś już nie chce zapłacić. - Mam nadzieję, że sprawa zostanie pozytywnie rozwiązana, bo rachunek będzie spory.

Przez miesiąc z prądu korzystały dwa domy - mówi Lucjan Stós, który użyczał prądu. Urzędnicy nie pozostawiają złudzeń. - W świetle prawa i sztywnych norm zrobiliśmy dla tej rodziny naprawdę dużo. Nie mogliśmy obiecać pokrycia rachunków, bo ustawa nam na to nie pozwala - zapewnia Ireneusz Węglowski z zarządzania kryzysowego w UM Brzesko.

Znajomi Czerneckich nie kryją oburzenia. - Niestety, ze strony gminy spotkały nas obiecanki cacanki. Przede mną pan Węglowski też wyparł się wszystkiego. Szkoda, bo władza mogła pokazać klasę i zapunktować u mieszkańców - puentuje Anna Burza-Stachura, która od początku bardzo mocno zaangażowała się w pomoc pogorzelcom.
- Pani Ania to złota kobieta. Bez niej nie poradzilibyśmy sobie - dodaje Jadwiga Czernecka, teściowa pani Beaty.

Urzędnicy z Brzeska zapomnieli o zasadzie "chcieć to móc". Mirosław Chrapusta, dyrektor wydziału prawnego i nadzoru Małopolskiego Urzędu Wojewódzkiego, podkreśla, że przepisy są skomplikowane, jednak nawet jeżeli nie ma bezpośredniego umotywowania prawnego do pokrycia rachunków, to gmina może szukać pośredniego rozwiązania.

Zwłaszcza w przypadku takiego zdarzenia losowego, jakim był pożar domu Czerneckich.



Codziennie rano najświeższe informacje, zdjęcia i video z regionu. Zapisz się do newslettera!

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na brzesko.naszemiasto.pl Nasze Miasto