Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ewa Godlewska-Jeneralska rzuciła pracę w Panoramie TVP 2, żeby w Czchowie hodować alpaki

Paweł Michalczyk
Ewa Godlewska-Jeneralska rzuciła pracę w Panoramie TVP 2, żeby w Czchowie hodować alpaki
Ewa Godlewska-Jeneralska rzuciła pracę w Panoramie TVP 2, żeby w Czchowie hodować alpaki Paweł Michalczyk
Przez prawie 30 lat Ewa Godlewska-Jeneralska pracowała w TVP. Była świadkiem, jak kolejne ekipy polityczne kładą łapę na publicznych mediach, przejmując nad nimi pełną kontrolę. W końcu się wypaliła, porzuciła karierę i osiadła na wsi, w Czchowie w powiecie brzeskim. Teraz mówi, że znalazła swoje miejsce na ziemi. Ma skromne gospodarstwo Jaśkowy Sad, na którym zaczęła hodować... alpaki.

- Dużo „zawdzięczam” Jarosławowi Kaczyńskiemu - ironizuje Ewa Godlewska-Jeneralska. - Najpierw był czas, żeby urodzić dziecko, a potem żeby się wyprowadzić w miejsce, które się kocha. W moim wypadku absolutnie... dobra zmiana.

Ekipa z PiS, mąż poseł z SLD

Pierwsze kroki stawiała jako reporterka, później była prezenterką i wydawcą. Zaczynała w Wiadomościach w TVP1. Do Panoramy zaprosił ją Sławomir Zieliński, jeden z prezenterów programu. - Wyciągnął mnie z Wiadomości, całe życie będę mu za to wdzięczna - wspomina. Przekonuje, że pracowała w telewizji z dużym zaangażowaniem. - To była moja pasja, dziś to wiem na pewno. Ale po 30 latach czułam już zmęczenie pracą po 16 godzin dziennie.

Do porzucenia dotychczasowego stylu życia skłoniły ją roszady w mediach publicznych. W latach 2005-2007, czyli za rządów PiS, była w związku z posłem SLD, co nie było mile widziane u jej mocodawców. - Los chciał, że zaszłam w ciążę i nie byli w stanie mnie usunąć - mówi pani Ewa.

Do telewizji wróciła tuż przed końcem pierwszej kadencji PiS. Z wydawcy „awansowała” na telefonistkę. - Nie mam nic przeciwko telefonistkom, ale wydawało mi się, że po tylu latach umiem coś więcej, niż rozmawiać przez słuchawkę.

Gdy PiS stracił rządy w wyniku przedterminowych wyborów, władzę w mediach publicznych przejęła ekipa PO-PSL.

- Wróciły inne czasy. Czy normalne? W Telewizji Polskiej to dyskusyjne - przyznaje.

Decyzja o odejściu z telewizji w niej dojrzewała. Zapadła jeszcze przed wygranymi przez PiS wyborami w 2015 roku. - Nie miałam złudzeń, moja dalsza praca w tych warunkach nie miała sensu. Wiedziałam, że w żaden sposób nie dojdę do porozumienia z ludźmi z nowego rozdania - mówi pani Ewa.

Krytycznie ocenia kierunek, w jakim poszły zmiany w mediach publicznych za prezesury Jacka Kurskiego. - Dziś już wiemy, że chodziło o to, by przejąć je kompletnie: Telewizję Polską, radio. W tym rzucie „poległo” wielu dziennikarzy. Jest filmik „40 ofiar nowej TVP”, jestem tam naprawdę w doborowym gronie.

Jednak nie tylko polityka skłoniła ją do rezygnacji z pracy dziennikarskiej. Wiedziała, że za mało czasu poświęca dorastającej córce. Zosia ma już 11 lat.

- Uznałam, że to słabe macierzyństwo. Bo nie dość, że późne, to jeszcze w asyście gosposi, niani i pana od angielskiego. Dziecko pytało: „Mamusiu, przyjdziesz dzisiaj po mnie do szkoły?”. A ja nie mogłam, bo tak absorbująca była ta praca - wyjaśnia.

Wtedy powstał pomysł przeprowadzki do Czchowa w powiecie brzeskim, gdzie miała dom po rodzicach. Nigdy tam nie mieszkała, ale sielankową okolicę znad Jeziora Czchowskiego dobrze znała z wakacyjnych pobytów. Na miejscowym cmentarzu leżą jej przodkowie.

Marzenia się spełniają

W 2014 roku wraz z mężem Sławomirem i córką przeprowadzili się do Czchowa. Długo zastanawiała się, czym teraz powinna się zająć. Pewna była tylko tego, że zacznie zupełnie nowe życie. A start, jak się okazało, był szalony. Pewnego dnia przeglądając strony internetowe, natknęła się na fotografię z alpakami. To właśnie te futrzaste zwierzaki podobne do lam miały w niedługiej przyszłości zawładnąć jej sercem i umysłem.

W Czchowie Jeneralscy wydzierżawili 4-hektarową działkę, porośniętą sędziwymi jabłoniami. Trzy miesiące później do Czchowa przyjechały zamówione przez nią alpaki z Chile. Siedem sztuk, które stanowiły podstawę dla obecnego stada, liczącego dziś 19 uroczych zwierzaków.

I tak ostatecznie zrodził się pomysł na agroturystykę. W sezonie funkcjonuje tam Alpaca Beach, lifestyle’owa knajpka, zorganizowana pod namiotem. Została pomyślana jako miejsce dla rodzin z małymi dziećmi. Zamiast krzeseł są leżaki, które można rozstawić w dowolnym miejscu pod drzewem.

Pani Ewa w swym „Jaśkowym Sadzie” planuje uruchomić alpakoterapię. Chce zrobić specjalny kurs. Nawiązała już kontakt z psychologami, którzy chcieliby prowadzić takie zajęcia. Tym bardziej że do czchowskiej zagrody przyjeżdżają szkoły z dziećmi niepełnosprawnymi. - Widać, że kontakt między alpakami i tymi dziećmi jest naprawdę szczególny. Nawet alpaki, które na co dzień nie dają się dotykać i są płochliwe, podchodzą do tych dzieciaków i dzielnie znoszą tarmoszenie.

Faktycznie, w ciągu naszej rozmowy alpaki ciągle nam towarzyszą. Po ich zachowaniu widać, że już wiosna, bo obserwujemy pierwsze zaloty półrocznego samca. Pani Ewa przedstawia mi całe stado. - Czarna, Szara, Ramona, Lala, Lilka, Miśka, Szefowa. Potem, jak już się rodziły nasze dzieciaki, miały imiona na daną literę. W pierwszym roku na „a”, czyli mamy naszego Antałka, Alpinkę, Abstysię, była jeszcze Andzia - wylicza właścicielka.

Ta ostatnia odeszła po nagłej chorobie. - Miała 2 lata i okropnie tego żałuję, bo była przytulakiem. Odchorowaliśmy i odpłakaliśmy to wszyscy.

Do rozmnażania wykorzystywane są samce, sprowadzane z zewnątrz. - W tym roku nasz Antałek dorósł wreszcie do roli ojca, mam nadzieję, że poradzi sobie ze znaczą liczbą swoich współmieszkanek - uśmiecha się.

O Baśce napisał „Pudelek”

Zwierzęta są zarejestrowane w Polskim Związku Hodowców Alpak. Każde jest zaczipowane.

- Są pod opieką miejscowego weterynarza, który bardzo się przejął i cały czas się wspólnie uczymy - podkreśla nasza rozmówczyni.

Wszystko to sporo kosztuje, ale 2017 rok był pierwszym, gdy alpaki z Czchowa zaczęły na siebie zarabiać.

Wełna z tych zwierząt należy do najdroższych na świecie. Nie uczula. Robi się z niej kołdry, poduszki, koce dla niemowląt, ale również czapki, szaliki, rękawiczki. Wełna najwyższego gatunku znajduje się na grzbiecie zwierzęcia (tzw. welon). Można ją rozpoznać po charakterystycznym karbowaniu przy samej skórze. To z takiej wełny wykonuje się elementy ubrań. Taką wełnę ma właśnie samica - Banialuka. Ile alpak, tyle rodzajów wełny. - Mam jedną alpakę, Szarą, której wełna jest szorstka jak szczotka do toalety, ale za to rodzi piękne dzieci z pięknym włosem - wyjaśnia kobieta. - Bacha z kolei zrobiła furorę za sprawą Kamila Durczoka, który zrobił sobie z nią zdjęcie i opublikował je w portalu społecznościowym. Publikację podchwycił Pudelek.

Ewa Godlewska promienieje ze szczęścia. - Mijają cztery lata, jak się tutaj zagnieździliśmy. Gdy mnie ktoś pyta, czy było warto, odpowiadam: „Żałuję, że tak późno”. To kompletnie inne życie...

ZOBACZ KONIECZNIE:

WIDEO: Dlaczego warto dbać o środowisko?

Źródło: Dzień Dobry TVN, x-news

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak postępować, aby chronić się przed bólami pleców

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na brzesko.naszemiasto.pl Nasze Miasto