Wiele razy doświadczyła jego wstawiennictwa, obecności i modlitwy. Także wtedy, gdy Oliwia, jej wnuczka, miała wypadek. Dziewczynkę potrącił samochód.
Nieprzytomną trzylatkę do Krakowa na sygnale wiozła karetka. Modliła się wówczas do żyjącego jeszcze papieża o wstawiennictwo. Pomogło. Lekarze, którzy przyjmowali Oliwię w Szpitalu Uniwersyteckim w Krakowie-Prokocimiu, byli w szoku. Skomplikowany na pierwszy rzut oka uraz głowy okazał się tylko powierzchowną raną. – To cud – mówili później do Zuzanny Peters-Musiał. Cud przez nią wymodlony.
Pamiątki z Wadowic
Dom, piękna okazała willa pod Matką Boską, zwana potocznie „Petersówką”, położona jest zaraz obok drogi wjazdowej do Brzeska. Nie sposób jej nie zauważyć. Jest niewątpliwie jedną z piękniejszych budowli na terenie tego miasta. I co najważniejsze, ma bogatą historię. Została wybudowana w latach 20. ubiegłego wieku przez Adama Petersa, dziadka pani Zuzanny.
W Brzesku pracował on na stanowisku powiatowego lekarza. Do dziś zachowały się meble i porcelana z tamtego okresu, a także mnóstwo starych zdjęć i pamiątek. Są wśród nich także młodsze, ale równie wartościowe pamiątki z okresu, gdy rodzina Petersów mieszkała w Wadowicach.
Przyjaciel
Tam dziadek pani Zuzanny dostał pracę także na stanowisku lekarza. Tam też zawiązała się przyjaźń pomiędzy jej ojcem Jerzym Petersem a Karolem Wojtyłą. Spotkali się w jednej klasie Gimnazjum im. Marcina Wadowity. Już wtedy ojciec pani Zuzanny wykazywał zdolności aktorskie.
Kiedy więc padła propozycja wystawienia spektaklu „Zygmunt August” Stanisława Wyspiańskiego, nie mogło go braknąć w głównej obsadzie. Grał Kmitę. Tytułową rolę powierzono Karolowi Wojtyle. – On sam był też autorem inscenizacji i razem z polonistą współreżyserował przedstawienie – wspomina pani Zuzanna.
Karol miał zresztą wybitne zdolności humanistyczne. Samodzielnie napisał i wygłosił mowę powitalną, gdy do Wadowic przyjechał metropolita krakowski arcybiskup Adam Sapieha.
Bardzo pobożny
Koledzy zawsze podkreślali, że Karol jest dobrze przygotowany do lekcji, mimo że do klasy wpadał w ostatniej chwili. Wcześniej wstępował do kościoła. Wiara była dla niego zawsze bardzo ważna. Pobożności nauczył się od rodziców. Karol Wojtyła świetnie grał też w piłkę, zawsze stał na bramce.
W domu Petersów bywał często. Przychodził tu razem ze swoim ojcem, z którym miał bardzo dobry kontakt. Po śmierci mamy razem stołowali się w wadowickiej restauracji u pana Banasia. Po maturze drogi Jerzego Petersa i Karola Wojtyły się rozeszły.
Pierwszy został w Wadowicach, by następnie wrócić do Brzeska – drugi dostał się na polonistykę do Krakowa. W tym mieście na nowo spotkali się kilka lat później. – Ojciec został aktorem, dostał angaż w Teatrze Rozmaitości. Po jednym z przedstawień czekał na niego Karol Wojtyła, w ten sposób na nowo narodziła się przyjaźń – mówi pani Zuzanna.
Przyjaźń odżyła
Od tamtej pory spotykali się często. Jerzy Peters wielokrotnie radził się Karola Wojtyły w ważnych sprawach. Na jedną z tych wizyt zabrał swoją córkę. Pani Zuzanna do dziś pamięta ciepłe ręce Karola Wojtyły. Miły uśmiech i ciepło, które od niego biło.
Z przyszłym papieżem spotkała się w Kurii Biskupiej. Miała wtedy 15 lat. – Byłam zdenerwowana i wystraszona przed tą wizytą, ojciec upominał mnie, bym uklękła i ucałowała pierścień – wspomina. Karol Wojtyła podniósł ją natychmiast z kolan i mocno utulił. – Dziś, gdy to wspominam, mam łzy w oczach – mówi brzeszczanka.
Jerzy Peters i Karol Wojtyła byli w stałym kontakcie. Widywali się, pisali do siebie. Do dziś w domu rodzinnym Petersów w Brzesku pełno jest pamiątek z tego okresu. Szczególną wartość mają listy i karty z życzeniami, na których papież Jan Paweł II pozdrawiał i błogosławił całą rodzinę swojego przyjaciela.
W listopadzie 1979 roku poprosił Jerzego Petersa, który z przedstawieniem „Kram z piosenkami Schillera” miał wystąpić w Brzesku i Wadowicach, aby zrobił mu zdjęcia jego rodzinnego domu, kościoła, Rynku i szkoły. Niestety, w nocy przed wyjazdem Jerzy Peters zmarł na zawał serca. Zdjęcia dotarły do Watykanu zrobione przez kogoś innego ze smutną adnotacją.
– Dostaliśmy wtedy z mamą piękne kondolencje od papieża – mówi pani Zuzanna. Dla niej samej papież jest wielkim autorytetem. Nie mogła więc nie wziąć udziału w jego pielgrzymkach do Polski. Każdą z nich wspomina ze szczegółami. – Na pierwszej pielgrzymce byłam z rodziną w Nowym Targu. To spotkanie najbardziej utkwiło mi w pamięci. Pamiętam, jak wtedy stałam pod ołtarzem, papież był na wyciągnięcie ręki. Płakałam ze szczęścia – mówi.
Niedzielne uroczystości kanonizacyjne pani Zuzanna obejrzy w telewizji. Nie da rady jechać do Rzymu, przekonuje jednak, że jeśli tylko zdrowie i siły jej pozwolą, będzie chciała stanąć przed grobem Jana Pawła II. Raz już tam była.
Dziś o godz. 19 w „Petersówce” zaplanowano spotkanie, podczas którego Dominika Stec, krakowska aktorka, będzie recytować „Tryptyk Rzymski” Jana Pawła II.
Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?