Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nielegalna likwidacja szkoły w Wokowicach

Łukasz Jaje
Małgorzata Gajda uczy się w czwartej klasie w Sterkowcu. Dziewczynka z Wokowic ma nadzieję, że ta placówka nie zniknie
Małgorzata Gajda uczy się w czwartej klasie w Sterkowcu. Dziewczynka z Wokowic ma nadzieję, że ta placówka nie zniknie Łukasz Jaje
Grupa 15 rodziców, którzy w maju 2011 roku zaskarżyli uchwałę rady gminy o zamknięciu szkoły w Wokowicach, obnażyła nieporadność radnych. Po raz kolejny - bo już dwa lata temu Wojewódzki Sąd Administracyjny przyznał im rację, uznając za słuszny zarzut o niezawiadomieniu ich o zamiarze likwidacji szkoły w ustawowym terminie.

Mieszkańcy Wokowic zdają sobie sprawę, że po trzech latach walki, zwycięstwo będzie mieć raczej charakter symboliczny. - Szanse na ponowne uruchomienie szkoły są bliskie zeru. Osobiście mam jednak satysfakcję, że udowodniliśmy, ile dla naszych radnych znaczy prawo - stwierdza Agnieszka Gajda. Jej córka Małgosia uczy się w czwartej klasie podstawówki w Sterkowcu, oddalonej od Wokowic o jakieś 3 kilometry. Większość dzieci ze zbuntowanej wsi trafiła do tej placówki. 23 z 78 uczniów szkoły w Sterkowcu to młodzi ludzie z Wokowic.

- Z tego, co wiem, to do Szczepanowa, gdzie gmina chciała przenieść nasze dzieci, chodzi ich 5-6 - wspomina Andrzej Nizioł, kolejny z listy "15".

W tym przypadku rodzice również zagrali na nosie radnych. Szkoła z Wokowic była filialną jednostką podstawówki ze Sterkowca. Reprezentanci brzeskiej ludności w radzie gminy, w swojej uchwale zmienili również obwód, do szczepanowskiego włączając Wokowice.

- Zakusy radnych były takie, żeby zlikwidować także edukację w Sterkowcu. To już się im nie powiodło - zaznaczają ze spokojem wokowiczanie.

Prawie trzy lata temu nie wszyscy członkowie rady dali zielone światło na "zesłanie" dzieci z Wokowic do innych miejscowości. - Zabijanie małych szkół nie jest rozwiązaniem problemu, lecz pójściem na łatwiznę. Działania rady powinny iść w kierunku przyciągania nowych mieszkańców. Pamiętajmy, że niż demograficzny na podstawie statystyk można było przewidzieć już 20 lat temu i wówczas reagować, opracować strategię - zaznacza Krzysztof Bogusz, radny i przeciwnik likwidacji szkoły w Wokowicach.

Rada szuka wyjścia z kuriozalnej sytuacji.

- Na razie badamy, czy pod względem budowlanym ten budynek może być dopuszczony do użytku jako szkoła. Zajmują się tym odpowiednie instytucje - sanepid, nadzór budowlany. Ustaleniami podzielimy się z wojewodą i poczekamy na odpowiedź co dalej. Pod uwagę bierzemy różne możliwości. Pamiętajmy, że na czas budowy autostrady w budynku szkoły urzędowali pracownicy Poldimu. Nie wiem, w jakim stanie go zostawili - opowiada Tadeusz Pasierb, przewodniczący rady gminy i miasta Brzeska.

Warto wspomnieć, że współpraca gminy z Poldimem nie była zbyt owocna, ponieważ tarnowska firma upadła. W Wokowicach nie brakuje głosów, że w urzędzie są skłonni zapłacić grzywnę i mieć święty spokój. - Zobaczymy co wykaże nadzór. Może wyniknąć konieczność wykonania kosztownego remontu. Trudno wyrokować w tej chwili, co zrobimy - enigmatycznie stwierdza Tadeusz Pasierb.

Zbuntowani rodzice jeszcze nie podjęli decyzji, co do dalszych kroków prawnych. - Proszę zauważyć, że jeżeli gmina zostanie ukarana grzywną, to tak naprawdę karę zapłacą mieszkańcy. Kompletny absurd. Radni powinni osobiście odpowiadać za to, co robią, jak każdy. Nasz przypadek pokazuje, że są ponad prawem - zauważają rodzice.

Liczącym około 500 mieszkańców Wokowicom pozostaje tylko satysfakcja ze zwycięstwa przed sądem. Nielegalną decyzją radnych wieś dostała jednak podwójny cios.

od 7 lat
Wideo

Kalendarz siewu kwiatów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na brzesko.naszemiasto.pl Nasze Miasto