Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tarnów. Radni zapłacą za absencję

Robert Gąsiorek
Zwykle rada zaczyna obrady w komplecie, a pod koniec posiedzeń coraz więcej miejsc świeci pustkami
Zwykle rada zaczyna obrady w komplecie, a pod koniec posiedzeń coraz więcej miejsc świeci pustkami Paweł Chwał
Przewodniczący Rady Miejskiej w Tarnowie chce karać radnych, którzy wymykają się z sesji. Ostatnie posiedzenie rady kończyło się w mocno niekompletnym składzie. Przez mecz na Euro?

Prawdopodobnie wkrótce ulegną zmianie zasady wypłacania diet tarnowskim radnym. Po wprowadzeniu nowych regulacji nie wystarczy podpisać się na liście obecności w dniu obrad.

Liczyć się ma także czas spędzany na debatach, a dieta stopnieje, jeśli ktoś nie wytrzyma temperatury obrad w Sali Lustrzanej i wcześniej się stamtąd wymknie. Takie przypadki do rzadkości nie należą - choćby ubiegłotygodniowe posiedzenie rada kończyła zdziesiątkowana.

Ostatnia sesja była gorąca za sprawą rozliczenia prezydenta Tarnowa z wykonania budżetu. Przez kilka godzin niemal wszystkie krzesła radnych były zajęte. Potem niektórzy cichaczem zaczęli się wymykać. Przed zakończeniem sesji już blisko połowa miejsc była pusta.

- Do takich sytuacji nie może dochodzić. Jeśli ktoś niepoważnie traktuje swoją funkcję, to niech złoży mandat! - oburza się Kazimierz Koprowski (PiS), przewodniczący Rady Miejskiej w Tarnowie.

Jednym z samorządowców, którzy wyszli z Sali Lustrzanej przed zamknięciem obrad, był Jakub Kwaśny z SLD. Winą za swoją absencję obarcza między innymi Koprowskiego.

- Powinien sam uderzyć się w pierś. Przed ostatnią sesją zapowiedział, że obrady, ze względu na mecz Polska-Portugalia, potrwają najwyżej do godz. 20. Kiedy więc przyszła ta pora, wyszedłem. Obrady można było przecież skończyć wcześniej, gdyby prowadzący reagował na przedłużające się wypowiedzi niektórych radnych - tłumaczy Kwaśny.

Zbigniew Kajpus (PO) także nie dotrwał do finału ponad 11-godzinnego posiedzenia. Uważa, że praca zajmująca tyle czasu nie wpływa korzystnie na jakość obrad.

- Nie każdy organizm to wytrzymuje - przekonuje, ale nie ujawnia powodów swojego wcześniejszego wyjścia. Zauważa, że są też tacy radni, którzy przychodzą na obrady godziny po rozpoczęciu obrad.

To kamyczek do ogródka PiS, a dokładnie: Józefa Gancarza, który na sesji zjawił się dopiero po godz. 18, po 9 godzinach debat i głosowań. Gancarz broni się, że nieobecność zgłaszał już na początku czerwca.

- Tego dnia odbywało się walne zgromadzenie akcjonariuszy PZU w Warszawie. Działam w związkach zawodowych i zgłaszałem tam ważne uchwały w imieniu pracowników - wyjaśnai radny PiS.

Poirytowany absencją rajców przewodniczący Koprowski zapowiedział już, że pracuje nad korektą uchwały w sprawie wypłacania diet.

- Powinny być obcinane proporcjonalnie do czasu spędzanego na obradach. Gdy ktoś opuści je bez usprawiedliwienia, wtedy dieta w ogóle nie powinna przysługiwać - grzmiał. I wywołał burzę wśród radnych.

- Miałem przyjemność bycia przez cztery lata przewodniczącym rady i nigdy nie rozliczałem radnych w taki sposób. Jeśli ktoś musiał wyjść, to po prostu wychodził - komentuje Grzegorz Światłowski, radny PO

Przeciętne pobory tarnowskich radnych to kwoty, o których zarabianiu marzy niejeden tarnowianin. Szeregowy radny za udział we wszystkich posiedzeniach sesji oraz spotkań komisji otrzymuje miesięcznie 1589,81 zł. Wiceprzewodniczący Rady Miejskiej oraz przewodniczący komisji inkasują po 1943,11 zł. Dieta przewodniczącego rady wynosi 2649,69 zł brutto. Za nieobecność na sesji potrącane jest 30 proc. tych kwot, na komisji - 10 proc.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na brzesko.naszemiasto.pl Nasze Miasto