Sylwester, jeden z domów w Brzesku. Za oknem jest już prawie ciemno. Nagle dzwoni telefon. 40-letni mężczyzna, znany w lokalnym środowisku przedsiębiorca, podnosi słuchawkę. Szybka wymiana zdań. - Muszę na chwilkę wyjść. Załatwię jedną sprawę i zaraz wracam - mówi na głos, żeby domownicy słyszeli.
Kiedy wychodzi na ulicę, bez trudu odnajduje mężczyznę, z którym przed chwilą rozmawiał przez telefon. Mróz nieprzyjemnie szczypie, tarnowianin proponuje więc, żeby wsiedli do samochodu. W cieple się lepiej rozmawia.
Brzeski przedsiębiorca przystaje na tę propozycje. Kiedy podszedł do auta, zdziwił się jednak, że siedzi w nim jeszcze trzech mężczyzn. Tarnowianin otwiera jednak drzwi i zachęca, żeby wsiedli do tyłu.- Kolega się trochę przesunie - mówi uśmiechając się.
Wewnątrz samochodu atmosfera spotkania zmienia się radykalnie. Dwóch mężczyzn skutecznie unieruchamia przedsiębiorcę z Brzeska. Samochód rusza w kierunku jednego z kompleksów leśnych pod miastem. Zaczyna się rozmowa, ale nie jest już tak przyjemnie. - Porywacze zażądali od mężczyzny okupu na sumę 60 tys. zł. Grozili, że jeśli nie dostaną tych pieniędzy natychmiast, połamią mu nogi, a w końcu, że go zastrzelą, jeśli tylko spróbuje uciekać - informuje Elżbieta Potoczek-Bara, rzeczniczka tarnowskiej Prokuratury Okręgowej.
By "perswazja" była jeszcze skuteczniejsza, jeden z porywaczy pokazał mieszkańcowi Brzeska przedmiot, który wyglądał jak broń. To, czy faktycznie mógł wystrzelić, oceni teraz biegły w dziedzinie balistyki. - Nie mam takich pieniędzy. Błagam, nie róbcie mi krzywdy, ani nikomu z moich bliskich - miał tłumaczyć przedsiębiorca.
Minuty płynęły, a porywacze byli nieugięci. Ofiara w końcu pęka i prosi, żeby zgodzili się wziąć sprzęt komputerowy. Czterech mężczyzn przystaje na propozycję. - Kiedy porywacze przyjechali z ofiarą do centrum Brzeska, zostali namierzeni przez naszych funkcjonariuszy, którzy w kilku miejscach przygotowali już blokady. Zaalarmowała nas rodzina porwanego - tłumaczy Ewelina Buda, rzeczniczka brzeskiej policji.
Akcja przebiegła błyskawicznie. Porywacze byli tak zaskoczeni, że nie stawiali żadnego oporu. Śledztwo w tej sprawie prowadzi brzeska prokuratura. Dwóch z mężczyzn było już karanych, jeden ma zarzut w recydywie. Trzech z nich znajduje się w tymczasowym areszcie. Wobec jednego z porywaczy prokuratura zażądała stałego dozoru, zakazu opuszczania granic kraju i poręczenia majątkowego.
Porwania u nas zdarzają się bardzo rzadko
Małopolska to bardzo spokojny rejon - przez cały ubiegły rok policja nie odnotowała żadnego porwania na tym terenie. Ostatni przypadek to połowa 2011 roku. - W tej chwili w tej sprawie jest podejrzanych dziewięć osób. Wszystkie tworzą jedną grupę, która ma już na koncie dwa porwania i dwa usiłowania porwań.
Wśród porwanych osób są córki krakowskich biznesmenów w wieku 16 i 18 lat oraz biznesmen z branży budowlanej. Wszystkich porwań dokonano na terenie Krakowa - komentuje Dariusz Nowak z Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie.
Jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie - grupa żądała horrendalnych pieniędzy za uprowadzonych ludzi. Za jedną z córek biznesmena chciała okupu w wysokości 350 tys. euro.
Codziennie rano najświeższe informacje, zdjęcia i video z regionu. Zapisz się do newslettera!
Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?