Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nieprześna: Irena Saława ma 80 lat, opiekuje się cmentarzem wojennym w Nieprześni

Barbara Wójcik
Pracy na cmentarzu jest bardzo dużo. Trzeba regularnie kosić trawę, dbać o mur otaczający to miejsce, czyścić i malować krzyże. Osiemdziesięcioletnia kobieta robi to własnymi rękami
Pracy na cmentarzu jest bardzo dużo. Trzeba regularnie kosić trawę, dbać o mur otaczający to miejsce, czyścić i malować krzyże. Osiemdziesięcioletnia kobieta robi to własnymi rękami fot. Wojciech Salamon
Nieprześnia to niewielka miejscowość położona kilkanaście kilometrów od Bochni. Wśród pól, na wzniesieniu ukryte pomiędzy drzewami spoczywają ciała nieznanych żołnierzy. To na tym cmentarzu bardzo często można spotkać panią Irenę, która od najmłodszych lat przychodziła w to miejsce.

Irena Saława ma 80 lat, opiekuje się cmentarzem wojennym w Nieprześni

Ma 80 lat, ale siły i wigoru mógłby jej pozazdrościć niejeden młodzieniec. Irena Saława z Nieprześni od kilkudziesięciu lat opiekuje się grobami żołnierzy, którzy polegli podczas walk rozegranych w 1914 roku. O tych wydarzeniach opowiedziała jej matka, która była świadkiem operacji łapanowsko-limanowskiej. W Nieprześni, nieopodal ich rodzinnego domu, na wzgórzu zwanym Turkówką pozostały po niej 123 ciała żołnierzy różnych narodowości.

Pani Irena od kilkunastu lat dba o to miejsce. Opieka nad cmentarzem to obowiązek, ale i ciężka praca, której podjęła się kobieta.

- Trzeba pilnować, żeby się drzewa nie posiały, chwasty nie zarosły mogił. Cmentarz jest wśród drzew. Bez regularnej pracy bardzo szybko by zarósł - wyjaśnia.

Osiemdziesięciolatka zawsze może liczyć na pomoc najbliższych, lecz nadal wiele prac wykonuje własnymi rękoma.

- Trawę koszę ręczną kosą. Czyszczę murek, żeby nie porósł mchem, grabię liście, których w tym roku jest wyjątkowo dużo - opowiada kobieta.

Kobieta ma nadzieję, że kiedy jej już sił zabraknie, aby wspiąć się stromą ścieżką na szczyt pagórka, opiekę nad tym miejscem przejmie ktoś inny. W duchu marzy, że będzie to jej wnuk Mateusz, który od najmłodszych lat garnął się do pomocy podczas porządków tego miejsca.

- Często sam ze mną przychodził. Mówił, babciu, ja ci pomogę - opowiada pani Irena.

Kobieta, chcąc zachować pamięć o tym miejscu, nie tylko odwiedza je, lecz również prowadzi kronikę w której skrupulatnie zapisuje wszystkie wydarzenia związane z cmentarzem. Dzięki temu możemy poznać historię tej żołnierskiej nekropolii i ludzi, którzy spoczęli w tej ziemi. Wśród wpisów są również świadectwa osób, które odwiedziły ten cmentarz, a także zdjęcia, nierzadko z panią Ireną w roboczym ubraniu, która oderwana od pracy przy wojennych mogiłach stawała do zdjęcia, po czym szybko wracała do przerwanej czynności.

Dodatkowo od przeszło dwudziestu lat kobieta zamawia mszę św. w intencji poległych żołnierzy. Ks. Stanisław Jachym, proboszcz z parafii Sobolów, odprawia ją na miejscu pochówku żołnierzy. Również w tym roku na cmentarzu wojennym w Nieprześni odprawione zostało nabożeństwo. Osób, które w nim uczestniczą, każdego roku jest więcej.

- Mam nadzieję, że dzięki temu będziemy pamiętać o wszystkich cmentarzach wojennych, nie tylko o tym - mówi pani Irena.

Za swoją bezinteresowną pracę pani Irena otrzymała właśnie Złoty Medal Opiekuna Miejsca Pamięci. Przyznaje go Rada Ochrony Walk i Męczeństwa. Uroczystość wręczenia medalu odbyła się w Zespole Szkół Gminnych w Nieszkowicach Wielkich.

Irena Saława mieszka w Nieprześni od urodzenia. To jej ojcowizna. Tutaj dorastała, wychowywała dzieci. Teraz mieszkają tutaj również jej wnuki. Zarówno dzieci, jak i wnuki bardzo często towarzyszyły pani Irenie przy pracach na wojennym cmentarzu.

Mama przyprowadzała mnie w to miejsce
Miejsce to zajmuje szczególne miejsce w życiu kobiety. Jako mała dziewczynka przychodziła na groby nieznanych żołnierzy wspólnie z mamą, która była świadkiem tej tragiczniej w skutkach bitwy.

- Historię znam z opowieści. Mama była wówczas 12-letnią dziewczynką - mówi pani Irena. - Kiedy żołnierze rosyjscy opuścili wieś, wzięła swoją pięcioletnią siostrę za rękę i poszły zobaczyć, co się stało. Na miejscu było gęsto od trupów, leżeli jeden na drugim - kontynuuje kobieta. Ten widok na zawsze pozostał w pamięci. Od tamtej pory kobieta bardzo często odwiedzała to miejsce. Opiekowała się grobami, modliła za zapomnianych żołnierzy, zapalała świeczki.

Mała Irenka często towarzyszyła mamie podczas tych wizyt. - Często szłyśmy prosto z pola. Czasem tylko na chwilkę, żeby się pomodlić - wspomina pani Irena. - Ja już w tym wyrastałam i nie wyobrażam sobie, by nie odwiedzać tych biednych żołnierzy - kontynuuje ze łzami w oczach kobieta.

To nad grobami poległych pani Irena poznawała historię cmentarza.
- Mama opowiadała mi, jak chowano tych młodych chłopców. Ciała kładziono jedno na drugim. Tutaj leży ponad setka żołnierzy różnych narodowości - opowiada kobieta.

"Zachowaj mnie przy zdrowiu. Dodaj jeszcze sił i zdrowych rąk, bym mogła służyć tym żołnierzom i spełnić tę chrześcijańską posługę przy cmentarzu" - tymi słowami pani Irena rozpoczyna jedną ze swych kronik, w której spisuje historię cmentarza wojennego znajdującego się nieopodal jej domu. Kobieta od kilkunastu lat zajmuje się cmentarzem. Jest t to jej życiowy obowiązek. Jak sama mówi, chrześcijańska posługa.

Ciężka praca na cmentarzu
Pani Irena wyjaśnia, że obowiązek, którego się podjęła, to często ciężka praca, która musi być wykonywana regularnie. - Trzeba pilnować, żeby się drzewa nie posiały, chwasty nie zarosły mogił. Cmentarz jest wśród drzew. Bez regularnej pracy bardzo szybko by zarósł - tłumaczy pani Irena.

Kobieta ma osiemdziesiąt lat. Wychowała swoje dzieci, opiekowała się wnukami. Całe życie ciężko pracowała, jednak zawsze znajdowała czas na pracę przy grobach. Robi to do dziś. - Trawę koszę ręczną kosą. Czyszczę murek, żeby nie porósł mchem, grabię liście, których w tym roku jest wyjątkowo dużo. Plagą są również ślimaki - wyjaśnia kobieta.

- Dobrze, że mam pomoc w rodzinie - kontynuuje. Często osiemdziesięciolatce przy pracach na cmentarzu pomaga wnuk Mateusz. Teraz to dorosły mężczyzna, ale na cmentarz chodził z babcią już jako mały chłopiec.
- Wnuk mówi, babciu, ja ci pomogę. Mam nadzieję, że kiedy mi już sił zabraknie, to on będzie pamiętał o tym miejscu - mówi z nadzieją w głosie pani Irena.

Kobieta pomimo swojego wieku nadal dużo prac wykonuje sama. Dba nie tylko o czystość cmentarza, lecz również pamięta o tych, którzy w tym miejscu spoczywają. - Przynoszę tym biedakom świeże kwiaty z ogródka, zapalam znicze. Odmówię zdrowaśkę. Myślę, że oni również modlą się za mnie. To dzięki ich modlitwom nadal mam tak dużo sił - mówi wzruszona kobieta.

Trzeba było odnowić
Powojenny cmentarz wymagał remontu, który został zainicjowany przez panią Irenę. Kobieta wspólnie z mężem i sąsiadami 25 lat temu naprawiała zapadnięty mur ogradzający cmentarz. Materiał na remont dał samorząd gminy Bochnia, resztę pracy wykonali ludzie - 5 ton cementu poszło i 3 duże samochody żwiru. Tam nie ma dojazdu. Wszystko wysypali na naszym podwórku. A potem taczkami w górę woziłam. Wszystko własnymi rękami się robiło, ręcznie beton mieszaliśmy już obok cmentarza - opowiada pani Irena. - Często pracowaliśmy cały dzień. Córka przynosiła nam kawę, obiad. Pracowaliśmy i jedliśmy przy cmentarzu - kontynuuje kobieta.

Teraz miejsce to ukryte wśród drzew zaskakuje swoim wyglądem. Murek ogradzający cmentarz pomalowany na biało, drewniana furtka chroni przed nieproszonymi gośćmi. Równo przystrzyżona trawa, na każdej mogile kwiaty.
- W tym roku dużą część rosnących kwiatów niestety zjadły ślimaki - wyjaśnia pani Irena. - Ale staram się, żeby zawsze były choć świeże kwiaty we flakonie - kontynuuje.

Uchronić od zapomnienia
Pani Irena, chcąc zachować pamięć o tym miejscu, pisze kronikę. Dzięki temu możemy poznać historię cmentarza i ludzi, którzy spoczęli w tej ziemi.

Kronika to nie wszystko. Od przeszło dwudziestu lat co roku zamawia mszę w intencji poległych, która odbywa się na wojennym cmentarzu. W minioną niedzielę również modlono się nad mogiłami żołnierzy. Co roku osób odwiedzających to miejsce przybywa. Pani Irena wierzy, że pamiętających jest więcej, nie tylko ona.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na brzesko.naszemiasto.pl Nasze Miasto