Ruch na części jezdni uniemożliwiają od ponad miesiąca głazy, które stoczyły się na drogę z pobliskiego zbocza.
- Drogowcy skomplikowali wszystkim życie - oburza się Kazimierz Bednarek, korzystający na co dzień z tej trasy. - Zamiast od razu usunąć te kamienie, co zrobiłoby bez problemu czterech chłopów, obstawili je barierami i ustawili z jednej i drugiej strony sygnalizatory, wprowadzając ruch wahadłowy - opowiada dodając, że od miesiąca nie zrobiono tutaj nic, aby przywrócić przejezdność na całej szerokości drogi.
O ile w tygodniu można przejechać tędy praktycznie od razu, to w weekendy droga jest kompletnie zakorkowana. Z trasy korzystają bowiem tłumy turystów zmierzających w kierunku Krynicy czy nad Jezioro Rożnowskie.
- To nie jest tak, że nic nie robimy w sprawie drogi w Czchowie - odpowiada Magdalena Chacaga z Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad w Krakowie. Jak wyjaśnia, trasa nie może zostać dopuszczona do ruchu na całej szerokości, gdyż zagrażałoby to bezpieczeństwu podróżujących nią.
- Ze zbocza wciąż odrywają się głazy. Na całym wzniesieniu prowadzone są aktualnie badania geologiczne, które dadzą nam odpowiedź, co dalej - w jaki sposób zatrzymać osuwisko - mówi. Jak dodaje, z utrudnieniami w tym miejscu kierowcy muszą się liczyć co najmniej do przyszłego roku.
Po ubiegłotygodniowych dantejskich scenach, kiedy samochody z jednej i drugiej strony stały w ogromnych korkach, zdecydowano o usprawnieniu pracy sygnalizatorów. Przed południem preferowany jest ruch od Brzeska na południe (światła świecą się dłużej, niż dla pojazdów jadących z drugiej strony). Po południu - kiedy turyści wracają, sytuacja się odwraca.
To rozładowało korki, ale tylko częściowo.
Otwarcie sezonu motocyklowego na Jasnej Górze
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?