Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Brzesko: Żeby tylko moje dzieci już nie chorowały

Małgorzata Więcek-Cebula
Tak wygląda sufit w łazience mieszkania zajmowanego przez rodzinę pani Moniki Wilk. – Musimy cały czas je wietrzyć. Ogrzewamy więc i wietrzymy na okrągło – mówi kobieta
Tak wygląda sufit w łazience mieszkania zajmowanego przez rodzinę pani Moniki Wilk. – Musimy cały czas je wietrzyć. Ogrzewamy więc i wietrzymy na okrągło – mówi kobieta FOT. MAŁGORZATA WIĘCEK-CEBULA
Monika Wilk od kilku lat stara się w brzeskim urzędzie miasta o nowe mieszkanie. To, które zajmuje w tej chwili, jest mocno zawilgocone i zagrzybione.

W niewielkim mieszkaniu komunalnym Moniki Wilk sufit w łazience i na korytarzu jest praktycznie czarny. Grzyb i wilgoć zagnieździły się tu na dobre. Efekt jest taki, że jej trójka dzieci choruje non stop.

To jednak nie wszystko – najmłodszy 4,5-letni synek Mateusz ma podejrzenie astmy oskrzelowej.

Wysokie rachunki

Pani Monika zajmuje jedno z mieszkań w budynku należącym do samorządu. W długim wąskim baraku przy ulicy Cegielnianej mieszkania są niewielkie, ciemne i co gorsza mocno zawilgocone.

– Grzejemy w nich na okrągło, by osuszyć ściany. To niestety niewiele daje, a sporo kosztuje. Za prąd i gaz co miesiąc płacimy blisko 500 złotych – mówi młoda kobieta.

Do tego mieszkania pani Monika z rodziną wprowadziła się pięć lat temu. Na początku nic nie wskazywało na to, że mogą tu być jakieś problemy. Kłopoty zaczęły się już pierwszej zimy. Brak ocieplenia sufitu powodował, że stale z niego kapała woda. W efekcie sufit w łazience zrobił się czarny. Podobnie w niewielkim przedpokoju. Rodzina systematycznie go odmalowuje. Nic to jednak nie daje.

– Po kilku dniach grzyb wychodzi na nowo i po naszej pracy nie ma żadnego śladu – żali się lokatorka.

A dzieci chorują

W takich warunkach wstyd kogoś wpuścić do mieszkania. To jednak nie jest jedyny problem. Zawilgocone ściany niekorzystnie wpływają na stan zdrowia domowników. Problemy z płucami ma pani Monika, ale przede wszystkim jej trójka dzieci.

– W zasadzie przez cały czas chorują. Bywa tak, że zaraz po skończeniu jednego antybiotyku biegnę do lekarza po kolejny – mówi mieszkanka baraku przy ulicy Cegielnianej, dodając, że taka sytuacja utrzymuje się praktycznie przez cały rok.

W najgorszej sytuacji jest najmłodszy synek pani Moniki. Lekarka, która leczy chłopca, nie ma wątpliwości, że problemy zdrowotne jej małego pacjenta biorą się z wilgoci panującej w domu.

– Kilka tygodni temu usłyszałam wprost, że jeśli nie zmienię mieszkania, moje dziecko nigdy się nie wyleczy. Lekarze podejrzewają u niego astmę oskrzelową – dodaje nasza rozmówczyni.

Mateuszek musi być przynajmniej dwa razy dziennie inhalowany i to dość mocnymi lekami. Agata Smołucha, kierownik Poradni Gruźnicy i Chorób Płuc Szpitala Powiatowego w Brzesku, nie ma wątpliwości, że takie środowisko może niekorzystnie wpływać na stan zdrowia małego chłopca.

Nowe mieszkanie?

Eliminacja oznacza zmianę mieszkania. Na większe, ale przede wszystkim suche. Takie, w którym nie trzeba odsuwać mebli od ściany, cały dzień wietrzyć i zawijać rur starymi szmatami, bo cały czas skrapla się na nich woda.

– W tym naszym mieszkaniu panuje też taki nieprzyjemny zapach zgnilizny. I choć wszystkimi możliwymi sposobami staram się go wyeliminować, nic to nie daje – mówi pani Monika.

O nowe lokum stara się od dawna. Od urzędników brzeskiego magistratu słyszy jednak tylko, że na razie nie ma szans, bo wszystkie lokale są zajęte.

– Ostatnio jeden z urzędników, który odwiedził mnie, przyznał, że faktycznie jest tu problem. Tej mojej prośby, by coś z tym zrobić, już jednak nie skwitował, pewnie nie wiedział, co powiedzieć – żali się młoda kobieta.

Jej zdaniem problem tkwi w niewłaściwym ociepleniu budynku. Dodatkowa izolacja mogłaby go przynajmniej częściowo rozwiązać.

Wina lokatorów?

Inne zdanie na ten temat ma Franciszek Mrzygłód, prezes Miejskiego Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej w Brzesku. Jego zdaniem to mieszkańcy ulicy Cegielnianej doprowadzili mieszkanie do zawilgocenia i zagrzybienia.

– A zrobili to poprzez niewłaściwe użytkowanie tych lokali. Pewnie ich nie wietrzą, suszą tam pranie, wilgoć sama wychodzi – mówi.

Według prezesa budynek ten kilka lat temu był remontowany. A mieszkanie państwa Wilków zostało im przekazane bez żadnych wad.

– To niewielki lokal, zajmuje go pięć osób, to także wpływa niekorzystnie na jego stan – mówi prezes.

Co dalej?

Szansą dla pani Moniki, a także kilkudziesięciu innych rodzin oczekujących na zmianę lokalu mogą być domy, które miastu chce przekazać starosta powiatu brzeskiego. To budynki pozyskane w ramach budowy autostrady, znajdują się zresztą w jej bezpośrednim sąsiedztwie.

– Nie zostały wyburzone, bo nie znajdowały się w pasie drogowym autostrady. Są własnością skarbu państwa, ja natomiast nimi administruję – mówi Andrzej Potępa, starosta powiatu brzeskiego.

Pismo w sprawie przekazania tych budynków zostało przesłane do brzeskiego magistratu. Urzędnicy jeszcze jednak nie zdecydowali, czy przejmą te obiekty, czy też nie.

Według Krzysztofa Ojczyka, wiceprzewodniczącego rady miejskiej w Brzesku, propozycja starostwa jest na pewno bardzo ciekawa, trzeba ją jednak dobrze sprawdzić pod względem prawnym.

– Jeśli w tej materii nie byłoby żadnych przeciwwskazań, to jest to na pewno propozycja godna uwagi, bo mieszkań komunalnych i socjalnych w Brzesku bardzo brakuje – przekonuje radny.

Sam bardzo dobrze zna sytuację rodzin oczekujących na mieszkanie, bo od kilkunastu lat działa w społecznej komisji mieszkaniowej. Niejedno już widział, odwiedzając osoby oczekujące na lokum.

– Niektórzy ludzie mieszkają faktycznie w bardzo ciężkich warunkach – przyznaje. I takie domy mogą być dla nich wybawieniem Do nich należy pani Monika.

Mieszkania są potrzebne

* W tej chwili na liście oczekujących na mieszkania znajduje się około 70 rodzin

Lista jednak jest weryfikowana. Komisja, która jest odpowiedzialna za przydział mieszkań socjalnych i komunalnych, odwiedza każdego wnioskodawcę. Sprawdza warunki mieszkaniowe i dochody rodziny. Uaktualniona, odzwierciedlająca faktyczny stan lista będzie gotowa pod koniec kwietnia.

* Starostwo Powiatowe w Brzesku administruje kilkoma budynkami. Wszystkie są zlokalizowane w Sterkowcu i Wokowicach.

Ich stan oraz wielkość są różne. domy znajdują się w pobliżu autostrady. Ponieważ stoją niezamieszkane systematycznie są okradane przez zbieraczy złomu. Ich ochronę starosta zlecił jednej z firm ochroniarskich.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Giganci zatruwają świat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na brzesko.naszemiasto.pl Nasze Miasto