Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Po 21. meczach twierdza runęła. Okocimski przegrał ze Stalą

Andrzej Mizera
Mateusz Pawłowicz (biała koszulka) nie miał łatwej przeprawy z zawodnikami Stali Stalowa Wola
Mateusz Pawłowicz (biała koszulka) nie miał łatwej przeprawy z zawodnikami Stali Stalowa Wola archiwum,andrzej mizera
Kamil Gęśla. Ten napastnik w świetle futbolowego prawa dokonał dzieła zniszczenia piwnej drugoligowej twierdzy. Może nie była aż tak okazała jak barokowy pałac czy solidna niczym gotycki zamek, ale runęła po 21 kolejnych drugoligowych bitwach na własnym terenie. Pogromcą została drużyna spadkowicza z pierwszej ligi. Do dzieła destrukcji zastosowała bardzo proste, acz szczęśliwe środki

"Piwosze" po tym spotkaniu czuli się jak 23 maja 2009 roku, kiedy ostatni raz trzy punkty z Brzeska wywoziła Sandecja Nowy Sącz. Nie zmienia to faktu, że budowana według autorskiego pomysłu drużyna Krzysztofa Łętochy tej jesieni na razie zawodzi. Jej zdobycz wciąż jest poniżej oczekiwań. Kiedy nastąpi spuszczenie ręcznego hamulca i właściwy start? Przełomowe miało być spotkanie ze Stalą Stalowa Wola. Tak się nie stało.

Wrażenia, zaangażowanie i ambicje to wartości, za które w futbolu nie są przyznawane punkty. Tego właśnie nie brakowało w poczynaniach gospodarzy, zwłaszcza w drugiej połowie. Zabrakło natomiast, który to już raz, szczęścia, ale też precyzji.
- Odczuwam olbrzymi niedosyt. Wciąż nie mogę uwierzyć, jak mogliśmy przegrać - mówił po spotkaniu załamany Lesław Kołodziej, wiceprezes ds. sportowych Okocimskiego Brzesko.

Twierdzenie to w znacznej mierze dotyczy drugiej odsłony. Przewaga gospodarzy była w niej przytłaczająca, szczęście natomiast wyczerpało dla nich limit. "Zaklepane" było przy bramce, której strzegł Bartłomiej Dydo. Golkiper Stali Stalowa Wola spisywał się we wręcz fenomenalny sposób. Mniej pracy miał w pierwszej części pojedynku. O niej niewiele ciekawego można powiedzieć.

Z boiska długimi momentami wiało nudą. Stal ograniczała się do kontr. Okocimski natomiast rzadko gościł na przedpolu Dydy. Uderzenia Gila czy ładna przewrotka Pyciaka nie sprawiły mu żadnych kłopotów. Plany schodzących już w myślach do szatni "Piwoszy", popsuł w 44 min Gęśla. Po dalekim wykopie Dydy znalazł się w sytuacji sam na sam z Trelą i wykorzystał tę to. Kiepsko przy tej sytuacji zachowali się brzescy defensorzy.

Nieźle zapowiadającą się drugą połowę popsuł fatalną pomyłką arbiter. W 54 min po starciu Pyciaka z jednym z zawodników Stali wskazał na karnego, który wywołał mocne zdziwienie. Z prezentu skorzystał Gęśla.
Przegrywający dwiema bramkami Okocimski ruszył z dużą werwą do ataków. Nic mu to już nie przyniosło. Dwukrotnie w poprzeczkę trafił Jagła. Dydy przy dobrych okazjach nie potrafili pokonać Urbański ani Jagła.

Okocimski Brzesko - Stal Stalowa Wola 0:2 (0:1)
Bramki: Gęśla 45, 55-karny.
Sędziował: Marek Opaliński (Legnica).
Widzów: 600.
Okocimski: Trela 3 - Szymonik 2, Urbański 2, Jagła 3, Pawłowicz 2 - Pyciak 3I, Kostecki 2 (46 Baliga 2), Darmochwał 2 (63 Głaz), Litwyniuk 3 - Kisiel 1 (58 Trznadel), Gil 2(46 Pisarik 2). Trener: Krzysztof Łętocha.
Stal Stalowa Wola: Dydo 5 - Demusiak 3, Kusiak 3, Wieprzęć 3 (61 Rosłoń), Drozd 3 - Radawiec 3I, Turczyn 3 (90 Stręciwilk), Gęśla 5, Horajecki 3 - Getinger 3, Witek 3I. Trener: Sławomir Adamus.
Piłkarz meczu: Kamil Gęśla.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na brzesko.naszemiasto.pl Nasze Miasto