Zabrakło monitoringu czy zdrowego rozsądku?

Przypomnijmy, że zadecydował o tym burmistrz miasta Brzeska na wniosek tamtejszej policji. Spotkanie potraktowane zostało jako mecz podwyższonego ryzyka. Było nim nadal, mimo że PZPN zakazał wpuszczania fanów drużyn przyjezdnych na wszystkie pojedynki w całej Polsce do końca sezonu w ekstraklasie, pierwszej i drugiej lidze. O tym było wiadomo na kilka dni przed pojedynkiem z Motorem.

Czytaj także: Przeprowadzili się do Gemini Park

- Mieliśmy informacje, że mimo zakazu PZPN na spotkanie wybierali się kibice Motoru. Wprawdzie nie weszliby na stadion, ale trzeba pamiętać, że gdyby przyjechali, to mogło być niebezpiecznie - wyjaśnia Ewelina Buda, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Policji w Brzesku.

Rzecznik przy okazji wylicza, że Okocimski nie posiada monitoringu i związanego z nim systemu identyfikacji kibiców, a bez tego nie mogą oni wejść na spotkania podwyższonego ryzyka. Działacze Okocimskiego przekonują, że zamieszanie z monitoringiem nie jest ich winą. Zaznaczają, że zależało im, żeby spotkanie odbyło się przy udziale publiczności.

- Niedawno zamontowaliśmy cztery kamery do monitoringu, ale zaraz po tym zmieniły się przepisy i kamery nie spełniały wymogów. To samo dotyczyło systemu identyfikacji kibiców, który związany jest z monitoringiem. Nowy sprzęt jest kosztowny. Nie stać nas na to - tłumaczy Józefa Gawenda, prezes klubu.

Cała sprawa mocno podwyższyła ciśnienie kibicom, którzy w niedzielę byli przed stadionem i kibicowali drużynie.
- Słyszeliśmy to wsparcie. Za to jesteśmy im bardzo wdzięczni - mówił Mateusz Pawłowicz, zawodnik drużyny z Brzeska.

Codziennie rano najświeższe informacje z Tarnowa prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zamów newsletter!

Polecamy w serwisie kryminalnamalopolska.pl: Kradł benzynę na angielskich numerach